W niedzielę pisaliśmy o dissie udostępnionym przez Malinesa. Warszawski raper postanowił skierować kilka ostrzejszych słów w kierunku Belmondo i Palucha. Wywołał on niemałe poruszenie wśród internautów. Co na to jego autor?
Dzień później, raper opublikował na swoim kanale YouTube zapowiedź utworu – „To było prowo”, sugerując, że diss był zaplanowaną zagrywką, która miała na celu „nakręcić” zamieszanie wokół jego osoby.
Tego typu „akcje” od zawsze wywoływały kontrowersje, tym bardziej wśród osób, którzy traktują swoich idoli bardzo poważnie.
Obserwując forum slizgawka.eu (będącym kontynuacją popularnego niegdyś Ślizgu), możemy wyczytać, że „jest to sztuczny beef” i na zaczepki żaden z wymienionych w dissie raperów i tak by nigdy nie odpowiedział tak, jak nie odpowiadał nikt, kiedy coroczne „Level Up’y” nagrywał Laikike1.
Z posta wynika też, że Malinesowi zależy głównie na słuchaczach świadomych rapu, a nie ksywek, a także, że ma on w tym wszystkim takie podejście do rapu, jakie mieli kiedyś podziemni gracze, jak osoby ze składu Brudne Serca, Ortega Cartel, czy Dinal. Wierzy, że znajdzie się jeszcze choć garstka osób, która tęskni za trueschoolem – właśnie w tym celu wywołał ten szum.
Malines mimo zaplanowanego ruchu twierdzi, że nadal ma takie samo podejście do sceny i osób, do których kierowany był utwór.
Czy autorowi udała się prowokacja w ramach zbliżającej się premiery płyty „T.K.O.”?
Poniżej próbka nagrania, które ma pojawić się na dniach jako utwór powstały z czystej zajawki i pasji do oldschoolu: